Nowy Rok – i co dalej?

31 grudnia, godzina 23:46. Rozpalamy grilla (na tym grillowanie się skończyło tego dnia). The Ringed City dało się we znaki już na początku. Gdy tylko Książe Demonów padł przywitał mnie piękny widok, niestety wraz z komitetem powitalnym. Łucznicy okazali się większym problemem niż myślałem, a grawitacja tylko o sobie przypomniała, gdy pomyliłem miejsce do zeskoku i poleciałem niżej niż planowałem.

To właśnie w tym zapomnianym przez bogów mieście przypomniałem sobie dlaczego tak kocham tę grę. Piękne lokacje, choć skrywające mroczne tajemnice i jeszcze gorszą historię mają jednak coś w sobie co sprawia, że chce się zwiedzać. Niestety przeszkód w tym jest niemało i kilka minut później uderzyłem w ścianę w postaci schodów, na których czai się dwóch sporych rozmiarów wrogów, w akompaniamencie pomniejszych przeciwników, którzy przeszkodzili mi na tyle, że walka zakończyła się porażką. I kolejną. To był moment, w którym czas było opuścić pieczarę i wyruszyć na ostatnią w minionym roku imprezę.

Z czystym sumieniem nie jestem w stanie nazwać tego świętowaniem, miniony rok dał się we znaki z każdej możliwej strony, więc z kolejnym również nie mam wielkich nadziei. Mocne zamknięcie 2021 i ostrożne wejście w 2022, w którym okaże się jak bardzo mamy przesrane.

Ogromnym pocieszeniem jednak jest to, że w tym roku nareszcie doczekamy się Elden Ringa, oraz God of War Ragnarok, są to obecnie jedyne 2 gry, na które naprawdę czekam i jedyne czego wyczekuję w tym czasie.

Tym jakże optymistycznym akcentem, wszystkim, którzy jakoś tu trafili życzę, aby przede wszystkim dużo siły i zdrowia, and don’t you dare go hollow!

Dodaj komentarz